Źródłami motta tegorocznej edycji festiwalu Wratislavia Cantans są słynny film Stephena Frearsa Niebezpieczne związki i przede wszystkim powieść Pierre’a Choderlosa de Laclos pod tym samym tytułem. Jakiś czas temu przeczytałem ją ponownie, co zainspirowało mnie do poszukania analogii w muzyce. Powiedziałbym, że jest to przede wszystkim powieść o władzy – to ona ostatecznie jest motorem działań bohaterów. Zaryzykuję twierdzenie, że jest najczęstszą przyczyną ludzkich działań w ogóle.
Nie zapominam, że Wratislavia Cantans powstała jako festiwal oratoryjny, dlatego w tym roku rozpoczniemy i zakończymy ją oratoriami. Napisane przez Emilia de’ Cavalieriego na samym początku XVII stulecia Rappresentatione di anima et di corpo możemy uznać za pierwsze w historii muzyki oratorium, w którym, poza samą muzyką, jest obecny również wymiar polityczny i religijny. W programie festiwalu pojawia się także wyjątkowe oratorium, powstałe niedawno i stworzone przez ukraińskiego kompozytora Ołeksandra Szymko tuż po pierwszej agresji Rosji na Ukrainę. Jest hołdem złożonym poległym wówczas Ukraińcom. Pod względem muzycznym stanowi bardzo ciekawą mieszankę współczesnego języka kompozytorskiego Szymki z ukraińską tradycją ludową, muzyką bardzo archaiczną. Dlatego to dzieło znakomicie domknie program tegorocznej Wratislavii. Ważne jest jeszcze i to, że ukraińscy muzycy znajdą we Wrocławiu przestrzeń do ukazania swojej sztuki.
Oto siła muzyki, która przekracza granice. Również granice czasu. Dzięki niej wchodzimy w bardzo intymną relację z ludźmi, którzy tworzyli ją setki lat temu albo tworzą dziś setki kilometrów od nas. To ważne szczególnie w obliczu wojny, a przecież Polska i Ukraina są ze sobą ściśle związane od wieków. Muszę przyznać, że dotąd nie byłem świadom, jak bliskie więzi łączą narody polski i ukraiński. Dopiero dziś, gdy zobaczyłem tę ogromną liczbę uchodźców przyjmowanych w Polsce, zdałem sobie z tego sprawę. Chciałem, by tegoroczna Wratislavia Cantans na swój sposób pokazała tę niezwykłą relację Polaków i Ukraińców. Koncert Narodowego Chóru Ukrainy „Dumka” zatytułowany „Ukraińska dusza” będzie swego rodzaju antologią ukraińskiej muzyki wokalnej, której początki sięgają XVIII wieku. Program zaproponowali artyści, a my go z radością przyjęliśmy.
W pracy nad wrocławskim festiwalem starałem się być zawsze jak najbardziej kreatywny. Wszędzie wokół siebie szukałem inspiracji, by potem stworzyć swego rodzaju syntezę tego, co mnie interesuje i tego, co najciekawsze na światowej scenie muzycznej. W tym roku okazało się to jednak dużo trudniejsze dlatego, że zabrakło mi tych impulsów, których zawsze miałem pod dostatkiem: spotkań z ludźmi, koncertowania, poznawania nowych utworów i nowych interpretacji, zaskoczeń i odkryć – tego, co było moim życiem, od kiedy pamiętam. Na to wszystko nałożył się niepokój związany z wojną, która co prawda toczy się daleko ode mnie, ale we Włoszech mieszka wielu Ukraińców. Jest to na tyle angażujące emocjonalnie, że trudno mi czasami wrócić do muzyki i zamknąć się we własnym świecie artystycznym. Muzyka daje pocieszenie, które jednak w tej chwili nie wystarcza. Jestem bowiem nie tylko muzykiem, w dodatku fanatycznym, lecz także po prostu człowiekiem. Miejmy nadzieję, że tegoroczna Wratislavia będzie dowodem na to, że życie artystyczne w Europie odżyło na dobre, zarówno w kontekście długiej przerwy pandemicznej, jak i dramatu rozgrywającego się na wschodzie. Pomimo aktu wojennego, który obserwujemy, chcemy gościć artystów z rozmaitych stron świata, także tych pochodzących z Ukrainy, i dać okazję publiczności do poznania bogactwa ich kultury muzycznej.
Giovanni Antonini
dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Wratislavia Cantans im. Andrzeja Markowskiego