Co jest esencją programu Szaleństwo powtórzeń? Co łączy La follię z piosenką Une jeune fillette? Otóż ich niezwykła, wręcz viralowa popularność. Czym były dla ludzi siedemnastego i osiemnastego stulecia owe arie oraz melodie z nieskończoną liczbą wariacji? Tym samym, czym dla nas What a wonderful world Louisa Armstronga, I will always love you Whitney Houston, Summertime zaśpiewane chrapliwym głosem Janis Joplin, nieco wcześniej uwodzące Ich bin von Kopf bis Fuss auf Liebe eingestellt Marleny Dietrich, nonszalanckie Non, je ne regrette rien Edith Piaf, a na rodzinnym gruncie Niech żyje bal czy Dziwny jest ten świat.
Prosta piosenka Flow my tears autorstwa Johna Dowlanda pochodząca z przełomu XVI i XVII wieku, znana także pod nazwą Lacrimae Antique, doczekała się wielu wersji na różne instrumenty – sięgnął po nią nawet Sting, już w naszym stuleciu na nowo upowszechniając utwór swojego rodaka. Muzycy {oh!} kameralnie wykonają go w ornamentacji siedemnastowiecznej, a więc pierwotnej. Jak bardzo Flow my tears stało się wówczas popularne? Wręcz niebywale, a z całą pewnością przyczynił się do tego fakt, że Dowland nie dbał wcale o prawa autorskie – tego pojęcia zresztą jeszcze wówczas nie było. Pierwsze próby zabezpieczenia interesów twórców i nałożenia tym samym ograniczeń na działalność artystów napotykamy w Londynie i to za sprawą Händla. Do tego momentu sława była istotniejsza niż pieniądze i najpiękniejsze kompozycje łatwiej zyskiwały nowe interpretacje, które pojawiały się czasem na całym kontynencie.
Formułą umożliwiającą prezentację ujmującej melodii przy ekspozycji popisu wykonawcy są wariacje. Niektóre bywają tak dalekie od oryginału, że tylko nazwa przypomina o pokrewieństwie. Tak jest w przypadku francuskiej piosenki Une jeune filette. Tekstem i tonacją molową jest ona powiązana również z sonatami wykorzystującymi powszechnie znaną La Monicę. Inne tempo, inny wyraz i emocje kompozycji o niezgadzającej się na zamknięcie w zakonie młodej dziewczyny sugerują, że nie tylko chwytliwa melodia, ale również tematyka były istotnymi elementami ułatwiającymi popularyzację dzieła.
The Duke of Norfolk to błyskotliwa, wartko płynąca piosenka nasycona okazjami do popisów i zaimponowania publiczności szybką grą (to zawsze w cenie) – ponadto podejmowana w niej tematyka miłości jest aktualna w każdym stuleciu. The Lass of Patie’s Mill – by wyjaśnić za tekstem narrację: wesoła i piękna młynareczka skradła serce wcale nie tak niedoświadczonego adoratora, którego zdobyła „gołą głową” (rozwianym włosem?) i lubieżnością w oczach – to przecież najbardziej aktualne narzekania, jakie i dziś można usłyszeć w całej literaturze muzycznej! To właśnie esencja dzisiejszego koncertu. Poznając, co grało w sercu i duszy człowieka ery baroku, odkryjemy, na ile to wciąż rezonuje w nas.