Gdy w 1954 roku Wrocławska Orkiestra Symfoniczna zaczynała stałą działalność, miała sześć etatów. I widoki na głodną przyszłość.
Władza wprawdzie potrzebowała muzyki, ale podlanej ideologicznym sosem. Na szczęście pierwszym dyrygentem został Adam Kopyciński, znakomity pianista, który przeżył Auschwitz. Nie przeraziły go trudności. Wrocław czekał na tę orkiestrę pięć lat. Melomanów było wystarczająco dużo, żeby przedarli się z żądaniami na łamy prasy, ale w epoce stalinowskiej ważniejsze były radiowęzły w zakładach pracy i audycje „Z melodią po plan”.
Do fabryki wodomierzy aparatura przyszła w dzień urodzin generalissimusa. Brygada instalatorów podjęła więc zobowiązanie, że uruchomi zakładowe radio w ciągu trzech dni. Od tej pory dzień pracy w wodomierzach zaczynał się od żwawego marsza płynącego z szesnastu głośników. Potem leciały wiadomości dotyczące wydarzeń politycznych i współzawodnictwa pracy. Na socjalistycznym froncie radiowęzły walczyły z leniami, bumelantami i bikiniarzami. Robotnicy Pafawagu słuchali na przykład programu „Nasze brakoroby” czy też „Kosimy bumelancką łączkę”. W hali rozlegała się skoczna polka, a potem tekst: „W radiowęźle ostrzą kosy, pochowały lenie nosy. Lecą chwasty z wielkim trzaskiem, na nic prośby o łaskę”. W tej sytuacji prośbę o utworzenie orkiestry też umotywowano ideologicznie i skierowano 27 grudnia 1953 roku do Prezydium Rady Narodowej Miasta Wrocławia memoriał „W sprawie utworzenia zawodowej Dolnośląskiej Filharmonii Robotniczej dla uczczenia II Zjazdu PZPR”. Podpisali go podporucznik Antoni Stanisławczyk (kierownik Zespołu Pieśni i Tańca Okręgu Wojskowego), dyrygent Radomir Reszke oraz Wojciech Dzieduszycki jako przedstawiciel Towarzystwa im. Fryderyka Chopina. Zaproponowali koncerty nie tylko w auli Politechniki, Operze, kinie „Śląsk” (dziś Capitol), ale także w halach fabrycznych dla robotników, w świetlicach i domach kultury. Trudno było odrzucić zobowiązanie podjęte z okazji zjazdu Przewodniej Siły Narodu, tym bardziej, że memoriał informował o rozpoczęciu przez orkiestrę prób. Słowo stało się ciałem.
Dyrektorem i kierownikiem artystycznym WrOS został ówczesny rektor Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej (PWSM) – Józef Lasocki, pierwszym dyrygentem – Adam Kopyciński, a drugim – Radomir Reszke. Zaczęła się walka o zdobycie pieniędzy na etaty i kupno instrumentów. Nieżyjący już wrocławski dziennikarz Władysław Biełowicz wspominał, jak to do Prezydium Wojewódzkiej Rady udało się kierownictwo orkiestry z prośbą o pomoc, bo muzyków za mało. Zwierzchność odpowiedziała dowcipnie: „A wy, kochani, mocniej dmuchajcie, to i głośniej wyjdzie, bez etatów! Ot co…”.
Na szczęście udało się orkiestrę skompletować i przekonać władze do przybrania rolimecenasa – po dwóch latach orkiestra zwiększyła zatrudnienie do czterdziestu ośmiu etatów. Pierwszy koncert odbył się 21 października 1954 roku, dyrygował Adam Kopyciński, gwiazdą była Halina Czerny-Stefańska. W programie znalazły się utwory Chopina, Liszta i Karłowicza. Władysław Zagórski zamieścił w „Słowie Polskim” entuzjastyczną recenzję: „Nie spodziewaliśmy się, że zespół po tak krótkim okresie prób osiągnie już tak dobre brzmienie i dyscyplinę wykonawczą. Już kiedy zabrzmiały pierwsze tony Serenady na orkiestrę smyczkową Karłowicza przekonaliśmy się, że mamy do czynienia z orkiestrą symfoniczną z prawdziwego zdarzenia”.
Zagórski komplementował dyrygenta, stwierdzając, że preludia Liszta pod jego batutą „posiadały szeroki oddech i duże napięcie prawdziwie romantycznego arcydzieła”, a przed Czerny-Stefańską padł na kolana. Były bisy, a orkiestra nie mogła zejść ze sceny. Tym, którzy się na koncert nie dostali (bilety wyprzedano w ciągu kilku godzin), obiecano dwa dodatkowe koncerty.
W ciągu czterech sezonów orkiestra dała ich w sumie 248 dla ponad 100 tysięcy słuchaczy i w uznaniu tych zasług 1 sierpnia 1958 roku zespół zyskał miano Państwowej Filharmonii we Wrocławiu. Dyrekcję, kierownictwo artystyczne i funkcję pierwszego dyrygenta objął Adam Kopyciński.
Beata Maciejewska dla miesięcznika Muzyka w mieście